Kobiety Krakowa

TYSIĄC OPOWIEŚCI O KOBIETACH czyli promocja i reklama biznesów połączona z ideą siostrzeństwa

Kobiety Krakowa zaczęły się od odwagi i odpuszczenia. Od decyzji, że przestanę się złościć na to, czego nie umiem. I zacznę podążać za tym, co przychodzi mi naturalnie.

W 2018 roku, po warsztatach talentowych Gallupa, organizowanych przez Fundację Miasto Kobiet, poczułam ulgę. Że nie muszę już walczyć ze sobą. Że mogę działać w zgodzie ze swoimi talentami, zamiast bez końca poprawiać to, co „niewystarczające”.
Jedno ćwiczenie uderzyło mnie szczególnie – pisanie tego samego tekstu prawą i lewą ręką. Prowadząca Sylwia Czajka-Jansen mierzyła nam czas. Ta różnica była kolosalna! I to wtedy poczułam całą sobą, o co chodzi z hasłem „energia podąża za uwagą” – czemu dajesz energię, to wzrasta.

Postanowiłam wtedy, że skupię się na tym, co naprawdę potrafię i co mnie uskrzydla – na fotografii. Wiedziałam, że kocham robić zdjęcia, że przy aparacie wchodzę w stan flow. A organizowanie rzeczy? To nie moje. Dlatego poszłam do redakcji Miasta Kobiet z nieśmiałą propozycją: ja robię zdjęcia, Wy organizujecie – może coś razem stworzymy? To spotkanie było dla mnie przełomowe, bo wymagało odwagi. Aneta Pondo była dla mnie odległą „szanowną Panią redaktor”, autorytetem, na wyższym szczeblu. Musiałam się przełamać, żeby wejść do redakcji z otwartym sercem i propozycją: ja mam aparat, Wy macie społeczność i skille organizacyjne. Może coś razem stworzymy?
I tak właśnie – nie z planu, tylko ze spotkania – narodziły się Kobiety Krakowa.

Zrobiłyśmy od razu burzę mózgów. I to uwielbiam we współpracy – każda coś wniosła, pokazała swój punkt widzenia, zadała pytania. I tak powstała wersja zerowa Kobiet Krakowa – portrety dziewczyn z redakcji, zrobione po to, żeby zobaczyć, czy to w ogóle ma sens, ile trwa, ile zajmie mi sesja i obróbka.

Miałam wtedy w sobie dużo niepewności. Ale też mocne przekonanie, że potrafię, że świetnie się nadaję do portretowania kobiet (niezwiązanych z modelingiem), potrzebujących zdjęć do promowania siebie i swojej działalności. Czułam, że to, co robimy, może być ważne. Że kobiety – w różnym wieku, z różnymi historiami – zasługują na to, żeby je zobaczyć i pokazać światu.

Dziś rusza już czternasta edycja Kobiet Krakowa. Robimy dwie edycje w roku. A najcenniejsze w tym wszystkim okazały się … relacje. Bo choć zdjęcia i wywiady są ważne, to prawdziwa siła projektu kryje się w spotkaniach – w rozmowach, w zaufaniu, w wymianie doświadczeń.

Z czasem nasze uczestniczki stały się coraz bardziej świadome, coraz odważniejsze. Dziś kobiety przychodzą do nas z gotowością – rozumieją, jak ważna jest obecność w sieci, wiedzą, że ten wywiad i te zdjęcia pracują dla nich. I wiedzą też, że nie są same.

Ten projekt rozwija również mnie. Każda edycja to nowe doświadczenie – i dla mnie jako fotografki, i dla nas jako organizatorek. Pamiętam jedną szczególną recenzję – szczerą, krytyczną, wartościową. Dała nam dużo do myślenia. To był moment, w którym zaczęłyśmy dbać o jeszcze większy komfort uczestniczek. Zamiast kawiarni z pięknym światłem, ale bez przebieralni – pojawiły się profesjonalne przestrzenie hotelowe, teatralne czy konferencyjne.

Pierwsze uczestniczki były bardziej zawstydzone. Często mówiły o swoich kompleksach, o niepewności. Nie miały jeszcze przyzwolenia, żeby mówić o sobie dobrze. Ale przez te lata coś się zmieniło – nie tylko w nich, ale w nas wszystkich.

Z jednej strony – rozwój social mediów, większa obecność kobiet w sieci, w debacie publicznej, w książkach, podcastach. Z drugiej – strajki, protesty, kolejne fale kobiecego głosu. Kobiety zaczęły mówić: „ja też”. I zaczęły być słyszane.

Dziś coraz częściej dajemy sobie zgodę, by działać po swojemu. Nie na męskich zasadach. Nie wbrew sobie. Zaczynamy ufać, że różne podejścia, różne talenty, różne energie mogą się uzupełniać – i że nie musimy być „takie same”, by działać i tworzyć wspólnie.

Zamiast dopasowywać się do jednego wzorca, uczymy się układać swój biznes, życie i obecność w sieci po swojemu – zgodnie z rytmem, cyklem, temperamentem, wartościami.

Mamy dziś większy wybór. I więcej wsparcia. Bo zobaczyć inną kobietę, która też się waha, ale nie przestaje iść – to działa inspirująco i motywująco.

I właśnie dlatego powstały Kobiety Krakowa.

To nie tylko zdjęcia i wywiady. To przestrzeń, która łączy kobiety z różnych branż, w różnym wieku, na różnych etapach. To projekt, który dojrzewa razem z nami. I który ma bardzo prosty, ale głęboki cel: wzmacniać kobiety, pomagać im się pokazać, budować widoczność, inspirować do zmiany i przypominać, że nie jesteśmy same.

Dziś działamy w lepszych warunkach i sprawniej, bo, mamy większe doświadczenie. Ale serce projektu się nie zmieniło: to nadal spotkanie. Ciekawość drugiej osoby. Zaufanie. Relacja.

A jeśli masz ochotę na mały fun fact – do dziś nie opublikowałam własnego wywiadu.

Bo kiedy robiłyśmy pierwszą edycję, mentalnie byłam jeszcze w starej historii, z której chciałam wyjść, ale nie potrafiłam jej zamknąć. Potem było wiele zmian, nowe życie. Do tego męczący perfekcjonizm i nastawienie, że zdjęcia uczestniczek są ważniejsze niż moje. 

I może właśnie dlatego tak dobrze rozumiem uczestniczki. Jestem w nieustającym procesie. 

Przeszłam przez swój prywatny koniec świata. Żałobę. Depresję. Przebranżowienie. Terapie. I wiem, co to znaczy mieć opór przed pokazaniem się.

Dlatego moje zdjęcia to nie są tylko ładne obrazki. Tak, chcę, żeby kobiety czuły się piękne. Ale pod tym wszystkim jest coś więcej – próba połączenia współpracy, wsparcia, rozwoju i siostrzeństwa z widocznością, zarabianiem, budowaniem marki.

Z uwzględnieniem języka fotografii i tego, w jakim świecie żyjemy. 

I właśnie w tym „czymś więcej” tkwi największa wartość projektu Kobiety Krakowa.

UMÓW SIĘ NA SESJĘ